niedziela, 22 czerwca 2014

Tym razem kwieciście

Kwiatkowy grubasek:) Letnia, kolorowa i wesoła, pasuje w sam raz do różowego złota, które i mnie, zagorzałej fanatyczce srebra, podoba się coraz bardziej. Może to przychodzi z wiekiem?
Moja koleżanka z pracy, mniej więcej w tym samym wieku co ja, podsumowała to następująco...
Podzieliłam się z nią swoją refleksją: "Wiesz, zauważyłam, że od jakiegoś czasu łapię się na tym, że robię zapasy. No tak, zapasy, a to makaron, a to ręczniki papierowe, bo a nuż mi zabraknie w ważnym momencie (dodam, że sklep mam na parterze), albo kilka puszek groszku konserwowanego..."
Ona tylko spojrzała na mnie wymownie. "To już starość moja droga!"
Pozdrawiam Cię Elżbieto:)


Droga mleczna

Agat... mleczno - fioletowy, taki niepozorny a mnie się strasznie spodobał. Tu w towarzystwie Toho, też mlecznych:)

Smocze jajo

 Ceramiczna oliwka, albo raczej oliwsko nakrapiane brązowymi centkami skojarzyła mi się tylko z jednym. Jako wielbicielka smoków oprawiłam to "jajo" w elementy oksydowane i cieniowany sznur koralików.
Wyszło naprawdę ciekawie, choć moje umiejętności fotograficzne wciąż pozostawiają wiele do życzenia.

sobota, 1 lutego 2014

Koralikowe próby.

Odkąd udała mi się pierwsza koralikowa bransoletka ogarnął mnie wirus koralikowania:) Strasznie jestem z nich dumna, podoba mi się każda i najchętniej nosiłabym je wszystkie. Co więcej, zaczynam nieufnie patrzeć na ludzi, którzy się nimi nie zachwycają jak ja:)))


Jestem w toku tworzenia następnych i nawet próbuję stworzyć jakieś własne wzory. Na szczęście kilka już zostało kupionych więc nie pójdę z torbami:)

czwartek, 30 stycznia 2014

Wąż czy gąsiennica?

To moja pierwsza bransoletka koralikowa typu "Gąsienniczka". Strasznie jestem z niej dumna bo nie ma nic piękniejszego jak widoczne efekty wielu godzin wpatrywania się, czytania, słuchania i oglądania różnych tutoriali. Ma drobne niedociągnięcia ale dla mnie będzie najcenniejsza jak każda moja praca, która się udała. Następne będą doskonalsze i dobrze, klient lubi dobrą jakość a ja lubię robić rzeczy dobrej jakości. Może ktoś kto to zobaczy zapragnie właśnie takiej jak moja:)


W gorących rytmach flamenco.

Wisior z agatem dojrzewał do swojej premiery. Czerwień to nie mój kolor więc odkładałam ten debiut na "wieczne nigdy" z nadzieją, że po drodze może komuś się spodoba. Aż nadszedł dzień dzisiejszy, czyli odroczony Dzień Babci i Dziadka. Nie, nie... Ja Babcią jeszcze nie jestem (choć mogłabym) ale pracując z dziećmi przeżywam ten dzień jakbym to ja robiła przedstawienie dla swoich Dziadków. Dlatego staram się ubierać w tym dniu z wyjątkową atencją. Pech chciał, że bluzeczka, którą miałam założyć nie wyszła krawcowej tak jak powinna, stąd na szybko wymyśliłam tę z szafy. Wszystko fajnie (pewnie znacie to uczucie niedosytu) lecz czegoś brakowało. I oto nadeszła chwila sławy dla "niego". Wyszło fajnie, ciekawie i o dziwo koleżanki też pochwaliły:)
Tworząc wisior bezwzględnie inspirowałam się tancerkami flamenco. Fascynuje mnie ta magnetyczna muzyka i ubolewam, że wciąż nie zapisałam się na żaden kurs tańca. Ale może to i dobrze, przecież nie musimy wszystkiego robić idealnie:)