środa, 17 kwietnia 2013

(Nie) grzeczne dziewczynki...

Wreszcie nadeszła...
Tak, tak, tę własnie wiosnę mam na myśli. Przez ostatnie kilkadziesiąt dni powtarzałam jak mantrę : "Czymże ci zawiniłam wiosno w życiu swojem? Że mróz i gołoledź ślizga autem mojem?"
I tak to trwało... I trwało... i mogłabym tak z 30 razy, ale zrobię skrót myślowy:)
Najpierw zasypało, potem odtajało i -10 zrobiło się 20 na plusie:)))
Z tego wszystkiego dostałam bodźca (spokojnie, tylko jednorazowego) na rekonesans po sklepach tzw. dla kobiet. Ilość mięty, pudrowego różu, kremiku (to słowa pań ekspedientek) oraz łososiowego troszkę mnie przytłoczyła, a jednocześnie dałam się niestety złapać w pułapkę. Kupiłam sukienkę kremowo-łososiową:P
Więc dla złagodzenia nieco tej miętki bransoletka z czachami a dla dodania słodkości bransoletka z matowych perełek (oczywiście kremik:)))